puszczyk puszczyk
583
BLOG

TAK dla związków kazirodczych!!!

puszczyk puszczyk Polityka Obserwuj notkę 15

Niniejsza notka powstała na podstawie przemyśleń związanych z notatką blogera Stary zamieszczonej „na pierwszej stronie” w dzisiejszym wydaniu S24 pod tytułem Hamletyzowanie.

 

W ramach dyskusji skupiono się na równości związków homoseksualnych, prawie do szczęścia i tematach pokrewnych. Fragment dyskusji który natchnął mnie do przemyśleń przytaczam poniżej:

 

@citisus

Czyli to nie Pan Bóg homoseksualistów stworzył? I nie mają praw przynależnych człowiekowi?

STARY173629582 | 14.01.2013 11:55

 

@Stary

Czyli to nie Pan Bóg kanibali stworzył? I nie mają praw przynależnych człowiekowi?

ABELART045 | 14.01.2013 12:19

 

@abelart

Zła analogia.

STARY173629582 | 14.01.2013 14:19

 

@Stary

Dlaczego zła? dlatego, że niewygodna. Jeżeli kanibale Panu nie odpowiadają to przywołajmy osoby pozostające w stosunkach kazirodczych. Dlaczego za nimi nikt się nie ujmuje ?!

ABELART045 | 14.01.2013 14:41

 

@abelart

Kazirodztwo jest oczywistym wynaturzeniem.

STARY173629582 | 14.01.2013 17:02

 

Tu pozwoliłem sobie niegrzecznie wtrącić swoje „trzy grosze” i wynik swoistej własne radosnej twórczości w tym temacie przedstawiam poniżej.

 

Ponieważ główny wątek argumentacji opierał się o pojęcie rodzina i prawo do szczęścia (choć nie mam pojęcia w jakim stopniu miało by to szczęście sankcjonować ustawodawstwo) spojrzałem na problem kazirodztwa z tej właśnie perspektywy.

 

Zgodnie z tym kazirodztwo powinno być traktowane jako normalna i równoprawna forma seksualności człowieka. Wszak skoro seksualność decyduje o wyborze partnera można domniemać iż wybór partnera, a co za tym idzie źródła naszego szczęścia, jest niezależny od nas. Potwierdzały by to również znane z literatury historie nieszczęśliwych miłości. Miłość do członka rodziny w tym momencie może być czymś niezależnym od osoby. Zwłaszcza w tak podłych czasach gdy liczyć już można chyba tylko na rodzinę wydawać się by mogły wręcz czymś naturalnym i dobrą lokatą uczuć.

 

Poniekąd wiele normalnych dzieci które w dorosłym życiu prowadzą standardowe, nudne heteroseksualne życie przechodziło w młodzieńczym okresie miłość kazirodczą (oczywiście w sensie emocjonalnym a nie fizycznym). Według niektórych naukowców zakochanie się w mamie czy tacie jest wręcz naturalnym okresem odkrywania u dzieci własnej seksualności i jej późniejszego ukierunkowania. Nie twierdzę że ta teza jest prawdziwa nie jestem naukowcem jednak faktem niewątpliwym jest to iż wiele dzieci mówi swoim rodzicom że jak dorosnę to się z tobą ożenię albo wyjdę za ciebie za mąż.

 

Z wiekiem z reguły ukierunkowanie seksualne zostaje jednak uczucia są lokowane w innych przedstawicielach populacji.

 

Związki kazirodcze w dziedzinie seksualności i emocjonalności człowieka nie powinny być postrzegane jako coś niezwykłego. Najbliższe więzi emocjonalne przecież mają rodzice z dziećmi lub rodzeństwo. Mało tego przecież związki kazirodcze nie muszą być tylko jednego rodzaju jak to często nam się wydaje. Przecież równie dobrze mogą być homoseksualne a nie tylko heteroseksualne. Niestety na ten temat użytkownik STARY nie raczył się wypowiedzieć czy to jest jeszcze wynaturzeniem czy już nie jest. Związki kazirodcze przecież ani w zakresie emocjonalnym, ani w zakresie kontaktów fizycznych nie odbiegają w żadnej formie od innych standardowych zachowań seksualnych człowieka i w tym względzie nie ma najmniejszych podstaw aby odmawiać takim ludziom prawa do szczęścia.

 

Czemuż w takim razie środowiska głoszące prawo do szczęścia bez względu na osobnicze preferencje seksualne nie podnoszą tematu praw również tego typu związków?

 

 

Należy zastanowić się w pierwszej kolejności nad źródłem ich zakazu. Czyż zakochani członkowie rodziny nie mają prawa do szczęścia jak zdaje się argumentować swoje wywody użytkownik STARY? Otóż problem wyjaśnia pojęcie chów wsobny lub inaczej kojarzenie krewniacze, czyli prokreacja w bliskim pokrewieństwie skutkująca poważnymi defektami genetycznymi potomstwa.

 

W tym momencie docieramy do sedna sprawy bo skoro problem jest w potomstwie to dlaczego nie dopuszczać związków kazirodczych warunkując ich zawarcie faktem zagwarantowania iż związek nie będzie miał potomstwa? Czyż tego typu ludzie nie mają prawa do szczęścia? Do bycia rodziną jak to określił użytkownik STARY? Mało tego wszak w tym momencie kazirodcze (w bliskim pokrewieństwie) związki osobników tej samej płci nie są przecież żadnym zagrożeniem lecz jak będzie się tłumaczyć w takich sytuacjach? To tatuś z moim braciszkiem może a ja jego córeczka to już nie? Toż to jawna dyskryminacja przecież!

 

Dlatego z wielką niecierpliwością czekam nowych haseł na sztandarach ruchów równościowych.

Z ciekawością będę spoglądał jak daleko ludzkość potrafi się w swym zadufaniu sprzeciwiać naturze i jej prawom.

 

Na podsumowanie zacytuję (może niedosłownie) bardzo znanego autora na którego wielu oświeconych się często powołuje. Oczywiście ta wypowiedź jest mniej znana jednak warto ją przytoczyć:

Odrzuciliście Boga i myślicie że ujdzie wam to bezkarnie?

 

Ja pozwolę sobie powiedzieć:

Odrzuciliście naturę i myślicie że nie będziecie za to ukarani?

puszczyk
O mnie puszczyk

PUSZCZYK

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka